poniedziałek, 12 lutego 2018

Favorites of last months


Hej Wszystkim!
Minęło już trochę czasu od ostatniego wpisu, wiem, że miałam wrócić wcześniej i tak dalej, no ale niestety wyszło jak wyszło. Dużo się u mnie ostatnio działo, przez co blog niestety bardzo ucierpiał. Chciałabym obiecać, że teraz to się zmieni i posty będą pojawiać się regularnie, no ale niestety nie mogę niczego przewidzieć. Jednak mamy nowy rok i moim postanowieniem numer jeden było własne to, aby powrócić do pisania, także mam nadzieję, że mi się to uda.
Tak czy inaczej, zapraszam Was dzisiaj na ulubieńców ostatnich miesięcy, bo nie było ich już od dawna, więc trochę się tego uzbierało.

KOSMETYKI

Tradycyjnie zaczniemy od kolorówki. Moim największym ulubieńcem ostatnich miesięcy była paleta Chocolate Bar z Too Faced.


Bardzo ją chciałam już od dawna, to był jeden z tych kosmetyków, które wiedziałam, że muszę mieć. I jestem nią po prostu zachwycona.


Ma piękne opakowanie przypominające tabliczkę czekolady, jest zamykana na magnes. W środku znajduje się 16 cieni w przepięknych typowo moich kolorach. Są tu zarówno cienie matowe, jak i brokatowe. Mają genialną pigmentację i cudownie się ze sobą blendują, jest to naprawdę wysoka jakość.


W dodatku pachną one (i smakują!) czekoladą. Naprawdę. Zawsze kiedy pokazuję ją znajomym, to mówię, żeby spróbowali, a oni najpierw patrzą na mnie ze zdziwieniem, a potem nie chcą mi jej oddać. Ta paleta to istne cudo.



Kolejna rzecz to matowa pomadka w płynie Nyx Lingerie w odcieniu 04. To jest moje ogromne odkrycie, totalny hit.


Zacznijmy od konsystencji, jest ona bardzo kremowa i delikatna, a jednocześnie ultra trwała. Pomadka zastyga w kilka sekund i jest nie do zdarcia. Jedyne co tak nie do końca mi w niej odpowiada to to, że na początku jest trochę klejąca, jednak potem ten efekt znika.


Jeśli chodzi o kolor, to powiem tylko jedno - jest idealny. Jeśli jesteście ze mną już od jakiegoś czasu, to wiecie dobrze, że uwielbiam pomadki w kolorze nude i używam praktycznie tylko takich. No ale to to jest już po prostu jakiś hit. Jest to ciepły odcień, który będzie pasował do większości typów urody. No ja jestem w nim zakochana. W dodatku tak mi się spodobała ta pomadka, że mam już listę innych kolorów z tej serii Lingerie, które planuję kupić.



Następnie chcę Wam pokazać bazę z Bielendy Lumiere Base. Jest to jedna z tej kolekcji baz z perełkami.


Ja mam akurat nawilżającą, która zostawia efekt pięknego rozświetlenia. Po jej zastosowaniu twarz staje się super gładka i błyszcząca. Nie ma tam żadnego brokatu, to jest po prostu rozświetlenie, taki naturalny glow. Uwielbiam ten efekt. W dodatku baza przepięknie pachnie takimi kobiecymi perfumami i naprawdę zauważyłam, że wydłuża trwałość makijażu.



O cieniach z My Secret na pewno mówiłam Wam już wiele razy, ale teraz chcę Wam opowiedzieć o jednej kolekcji, a mianowicie glam&shine. 


Te cienie to po prostu istne cudo, aż brak mi słów. Są one bardzo miękkie, jest to coś pomiędzy cieniem suchym, a kremowym. I są maksymalnie napigmentowane, spójrzcie tylko na te swatche. 


Ja mam akurat trzy kolory; 6, 7 i 12, ale nie ukrywam, że chciałabym mieć ich więcej, bo są po prostu przegenialne i stanowią świetne wykończenie dla makijażu oka. W ogóle możliwe, że kiedyś zrobię post o mojej kolekcji cieni z My Secret, gdzie wszystkie pokażę, omówię i tak dalej, bo mam ich sporo i uważam, że naprawdę zasługują na uwagę. Możecie dać znać, co o tym myślicie.



Kolejne cudo do oczu to pigment z Inglota w numerze 118. Kupiłam go ze względu na Sylwester i pamiętam, że długo nie mogłam się zdecydować, który odcień chcę i swatchowałam ich naprawdę dużo, jeszcze pomagała mi przyjaciółka, aż w końcu stwierdziłam, że biorę 118, bo on do mnie 'przemówił'. Gdy go zobaczyłam już naprawdę wiedziałam, że to ten jedyny.


Jest to coś tak przepięknego, że o mój Boże. Ja ogólnie kocham błyszczące rzeczy, wszystko co się świeci i tak dalej i to jest po prostu... no brak mi słów, to jest petarda.



Nie jestem do końca w stanie określić jaki to kolor, jest to coś pomiędzy złotem, a srebrem, trochę duochrom, naprawdę nie wiem. Po prostu jest przepiękny.



Znowu coś do oczu, tym razem jest to tusz Max Factor 2000 Calorie. Jest on już myślę drogeryjnym bestsellerem, ale ja mam go od jakichś trzech miesięcy, kupiłam go na ostatniej promocji -49% w Rossmannie.


Posiada on zwykłą niesilikonową szczoteczkę, jeśli chodzi o mnie, to ja lubię oba rodzaje, to nie jest u mnie wyznacznik, czy dany tusz mi się sprawdzi, czy nie.


Natomiast ten się naprawdę sprawdził rewelacyjnie. Maksymalnie wydłuża, pogrubia i podkręca rzęsy, tworzy na oczach cuda. Gdy go użyję, często dostaję o niego pytania, bo naprawdę ten efekt jest niesamowity.



Ostatni już kosmetyk to rozświetlacz z Lovely Silver Highlighter. W zimie przestawiłam się z ciepłych rozświetlaczy na te chłodniejsze i tego używałam naprawdę codziennie.




Daje on przepiękną naturalną taflę bez żadnych chamskich drobinek, przez co twarz wygląda świeżo i promiennie. Ja osobiście nie wyobrażam sobie swojego makijażu bez użycia rozświetlacza.



FILM/SERIAL

Pierwszy odcinek The 100 obejrzałam w wakacje, ponieważ przyjaciółka strasznie mi polecała ten serial, ale na początku jakoś mnie nie wciągnął i następny odcinek obejrzałam w... listopadzie. I szybko zrozumiałam, dlaczego go tak zachwalała, ja sama bardzo się w niego wciągnęłam i skończyłam wszystkie sześć sezonów jakoś na początku stycznia. Serial opowiada o ludziach, którzy żyją w kosmosie na Arce, ponieważ sądzą, że na Ziemii nie ma życia. Okazuje się jednak, że na Arce kończy się zapas tlenu, więc postanawiają wysłać na Ziemię 100 osób, aby te sprawdziły, czy da się tam przeżyć. Gdy już tam lądują, muszą codziennie zmierzać się z wieloma niebezpieczeństwami i robią wszystko, aby tylko przeżyć. Naprawdę polecam.



Możecie wierzyć lub nie, ale w grudniu pierwszy raz obejrzałam Harry'ego Pottera. Chciałam się już za to zabrać od dawna, ale tak mi to schodziło, no a w grudniu była u mnie na kilka dni moja ibf Ola, którą pozdrawiam, bo pewnie to czyta i mnie zmotywowała, więc razem obejrzałyśmy dwie pierwsze części. Resztę muszę obejrzeć sama. Pewnie jestem ostatnią osobą, która obejrzała Harry'ego, więc nawet Wam nie będę pisać o czym to jest, bo każdy doskonale wie.



MUZYKA

Ostatnio bardzo zmienił mi się gust muzyczny, w sumie to zaczęło się od końca listopada i od tego czasu słucham praktycznie tylko polskiego rapu, dlatego zaraz Wam pokażę kilka moich ulubionych piosenek, ale pod koniec będzie jeszcze parę innych, więc będzie tak różnorodnie.

Na pierwszym miejscu nadal są te dwie piosenki, tak jak w ostatnich ulubieńcach:




Tych piosenek słucham naprawdę cały czas:











No i oprócz polskiego rapu ostatnio nałogowo słuchałam również tych piosenek:

Uwielbiam Halsey, uwielbiam tą piosenkę.


Jejku ta piosenka tak mega kojarzy mi się z Sylwestrem, gdy jej słucham myślę tylko o tym, uwielbiam ją, jest taka... sentymentalna?


Tą piosenkę opisuje jej tytuł. Perfect. Tylko tyle mogę o niej powiedzieć, ona też kojarzy mi się z pewnym wydarzeniem, dlatego tak bardzo ją kocham i słuchałam jej naprawdę praktycznie codziennie.


Uwielbiam Maggie Lindemann, jest to jedna z dziewczyn, które naprawdę tak śledzę na social mediach i które są dla mnie inspiracją.


I to już wszystko na dzisiaj, widzimy się już niedługo!

4 komentarze:

  1. No to znów mam parę rzeczy, które będą w must have. Bardzo ale to bardzo podoba mi się ta paletka z Too Faced i pomadka Nyx Lingerie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna paletka.. szczerze mówiac ja w swojej kolekcji nie mam żadnej.. :D muszę to nadrobić w najbliższym czasie! Bardzo podoba mi się taki kolor pomadki. Ten tusz wiele osób bardzo zachwycało, wiec również wypróbuję;)
    pozdrawiam!

    Zapraszamy na naszego bloga

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tę paletę z Too Faced ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne kosmetyki- paleta, cienie...:3. Daj znać jak Ci się spodobają inne części Harry'ego ;).
    http://modoemi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń