Christmas is coming! 🎄

Hejka!

Odkąd w telewizji zaczęły pojawiać się świąteczne reklamy, a na wystawach sklepów widnieją dekoracje na choinkę, uświadomiłam sobie, że święta zbliżają się do nas wielkimi krokami.

Kocham święta. To taki magiczny czas w roku, kiedy wszystkie zmartwienia odchodzą na bok, wszyscy są dla siebie mili, wszyscy składają sobie życzenia, obdarowują się prezentami. Świat staje się lepszy. I to jest niezwykłe.

I nie chodzi tutaj tylko o to, żeby mieć jak największą choinkę, kupić jak najdroższe prezenty, święta trzeba poczuć w sercu. Wiem, że to co piszę może być trochę chaotyczne i nie do końca zrozumiałe, ale ja już tak mam. Nieważne.

Ostatnio ciągle słucham świątecznych piosenek, już mam pewien pomysł, jak udekorować pokój hahah. Zawsze na święta mój pokój przechodzi totalną metamorfozę. Może Wam nawet wstawię kilka zdjęć, jak będzie gotowy, ale to dopiero za niecały miesiąc, booo będę robić blogmas! To coś takiego jak vlogmas, tylko że wiadomo, na blogu będę opisywać, a na vlogach się nagrywa. Jejku już się nie mogę doczekać. Mam strasznie dużo pomysłów na świąteczne posty, będzie dużo inspiracji, więc naprawdę będzie się działo. 

Mam też nadzieję, że spadnie w końcu śnieg, bo był jakoś w połowie listopada, ale tylko przez trzy dni. 

Pamiętam te czasy dzieciństwa, kiedy śniegu było po kolana i całe dnie spędzało się na sankach hahah. Tęsknię za tymi czasami. 

W ogóle to ściągnęłam sobie niedawno na telefon bardzo fajną świąteczną grę, ale więcej opowiem Wam o niej w ulubieńcach.

Tak w ogóle to za dziesięć dni Mikołajki!

W sumie to ja nawet nie pamiętam, jak się dowiedziałam, że święty Mikołaj nie istnieje. Ale jeśli Wy pamiętacie to piszcie w komenterzach hahah.

Ja pamiętam tylko, że jak miałam osiem albo dziewięć lat, to tata powiedział mi, że kupili mi z mamą na Mikołaja między innymi grę o Hannah Montana, ale żebym nie mówiła mojej siostrze, która miała wtedy sześć lat, bo ona myślała, że święty Mikołaj istnieje. Więc ja po prostu cały czas mówiłam, że chciałabym dostać od Mikołaja tą grę, a gdy już ją dostałam, udawałam wielkie zdziwienie i śmiałam się z mojej siostry, że się dała nabrać.

Ooo a jak byłam w pierwszej klasie podstawówki, czyli miałam siedem lat dzwonił do mnie św. Mikołaj. To była bardzo śmieszna historia, którą teraz mój tata opowiada przy każdym rodzinnym spotkaniu. Posłuchajcie.

A więc byłam w pierwszej klasie i podobno byłam niegrzeczna i nie zasłużyłam na prezent (mhmm ja byłam zawsze aniołkiem). No i szóstego grudnia jak poszłam z siostrą i rodzicami do kościoła na roraty. I gdy wróciłyśmy, to zobaczyłyśmy na tarasie ogromne pudło, większe ode mnie, z napisem "dla Dorotki", czyli dla mojej siostry. Dla mnie nic nie było. Rozpłakałam się. Potem mój tata poszedł do mojej babci, która mieszka obok nas. No i za kilka minut dzwoni telefon, odbiera moja mama, zaczyna się śmiać i mówi do mnie, żebym podeszła, bo moja koleżanka dzwoni. Więc ja podnoszę słuchawkę i tu nagle "Witaj Olu, to ja święty Mikołaj" (jak się później okazało to nie był święty Mikołaj, tylko mój tata). No i dowiedziałam się, że muszę być grzeczna, słuchać rodziców bla bla i że mój prezent jest w sypialni moich rodziców pod łóżkiem. Ja taka szczęśliwa biegnę na górę i schodzę z tym ogromnym pudłem ze schodów, które btw nie było pod łóżkiem, tylko obok łóżka, no ale to taki szczegół. I ten rok, to był chyba pierwszy rok, kiedy nie przyszedł do nas św. Mikołaj, tylko zostawił sam prezent, bo zwykle przychodził i wtedy dawał. Ale wstawię Wam pod koniec kilka zdjęć ze świąt i właśnie z św. Mikołajem jak bylam mała.

Ja w ogóle miałam wtedy tyle śmiesznych przygód, raz pamiętam, że przyszedł do nas święty Mikołaj z diabłem i ja się tego diabła tak bałam, że potem nie chciałam nawet oglądać zdjęcia, na którym on jest. To zdjęcie też Wam wstawię na dole. O albo raz, jak miałam chyba sześć lat obudziłam się w nocy i zobaczyłam, że na drugim końcu łóżka coś leży. Zaczęłam piszczeć i wtedy przybiegła do mnie moja siostra, zaświeciłyśmy światło i zobaczyłyśmy, że to prezet od św. Mikołaja, więc poszłyśmy do niej do pokoju i tam też był prezent. Dostałyśmy dużo rzeczy, bo paczki były duże hahah, ale pamiętam tylko, że ja dostałam matę do tańczenia, a ona lalkę Barbie i potem całą noc się bawiłyśmy, że mata to dom lalki hahah.

Na pewno było jeszcze dużo takich sytuacji, ale teraz niestety nie mogę sobie nic więcej przypomnieć ;/

I to w sumie tyle na dzisiaj, fajnie było tak powspominać i wrócić do tych starych dobrych czasów :')

I na koniec moje ulubione zdjęcie hahah