wtorek, 23 maja 2017

MY FAV PRODUCTS FOR HAIR


Hej Wszystkim!
Dzisiaj pokażę Wam moje ulubione produkty do pielęgnacji włosów, nie będzie to stricte pielęgnacja, czyli co i jak robię, po prostu pokażę Wam moje perełki, które czynią na moich włosach cuda i od razu Wam mówię, żebyście się nie przestraszyli, że jest tego tak dużo, bo ja też nie wszystko stosuję naraz, niektóre z tych produktów używam np tylko dwa razy w miesiącu, niektóre codziennie i tak dalej.
I jeszcze na wstępie Wam powiem, że ja włosów nigdy nie farbowałam, nigdy nie robiłam z nimi nic drastycznego, nie rozjaśniałam ich ani nie przyciemniałam.

Moje włosy są mieszane, ale raczej bardziej suche. Szczególnie końcówki, bo przy skórze głowy są normalne i myję je co trzy dni.
W ogóle to w lutym ścięłam 30 cm.




Ja naturalnie mam włosy kręcone, ale bardzo często je prostuję (2-3 razy w tygodniu) albo kręcę prostownicą, więc rzadko chodzę w takich zupełnie naturalnych, ale nie niszczą mi się jakoś bardzo, możliwe że to zasługa produktów, o których zaraz Wam opowiem.
I też moje włosy są bardzo grube, mam ich dużo, są gęste i czasem pod wpływem wilgoci mają tendencję do puszenia się, po prostu są wysokoporowate (niestety), ale jakoś sobie radzę i jakoś te moje włosy wyglądają, więc przejdźmy już do moich ulubionych produktów.

Ja używam wielu różnych szamponów i odżywek do spłukiwania, zawsze staram się kupować coś nowego i też w prysznicu mam chyba cztery szampony, żeby włosy się nie przyzwyczajały i jedyny szampon i odżywka, które naprawdę genialnie się u mnie sprawdziły i do których często wracam to te z serii Garnier Ultra Doux w żółtym opakowaniu.
Ten szampon i ta odżywka (na zdjęciu) to po prostu życie. Rzadko się zdarza, żeby tego typu produkty (czyli te, które się spłukuje) dawały na moich włosach aż taki piękny efekt. Szampon świetnie domywa skórę głowy, a odżywka sprawia, że są włosy są niesamowicie miękkie, lśniące, łatwo się rozczesują i nie puszą się. Po prostu dwa cudeńka.


Następnie mam Wam do pokazania dwie odżywki z Gliss Kur. Te akurat to Liquid Silk i Total Repair. Ja tych odżywek miałam już naprawdę sporo i zawsze chociaż jedna z tej serii musi u mnie być, ponieważ są to naprawdę świetne produkty godne polecenia. Ułatwiają rozczesywanie włosów, nadają im cudowny blask oraz miękkość, pięknie pachną i są po prostu świetne. W kilka sekund poprawiają wygląd włosów. Jeśli miałabym wybierać spośród wszystkich z tej serii, to na moich włosach najlepiej sprawdza się ta różowa, czyli Liquid Silk, ale tak jak mówiłam, one wszystkie są świetne.


Moje włosy po prostu uwielbiają ten olejek arganowy, on czyni na nich c u d a. Naprawdę! Niezależnie od tego, czy nałożę go na mokre czy na suche włosy, on po prostu sprawia, że są ultra lśniące, miękkie, gładkie, nawilżone, odżywione, po prostu wszystko, co najlepsze, łącznie z pięknym zapachem. Jeśli macie suche końcówki, to koniecznie musicie go wypróbować, bo jest to, naprawdę mój produkt wszech czasów i zużyłam już bardzo dużo jego opakowań. W dodatku jest bardzo tani i łatwo dostępny, bo możecie go dorwać np w Rossmannie za jakieś 6 zł, więc nic, tylko brać.



Kolejny świetny produkt, który idealnie sprawdzi się na końcówki, to już pewnie Wszystkim dobrze znane słynne serum z Avonu Advance Techniques. Ja mam jeszcze tą wersję w starym opakowaniu, ale ono już mi się kończy, więc w najbliższym czasie na pewno zaopatrzę się w kolejną buteleczkę.
I co tu dużo mówić, serum świetnie nawilża końcówki, cudownie pachnie, nadaje blask i miękkość, jest naprawdę genialne.



Znowu coś z olejkiem arganowym, czyli odżywka Marion 7 efektów. Ostatnio kupiłam sobie nowe opakowanie, bo mi się skończyła. Zresztą pisałam Wam też kiedyś o niej w jakichś ulubieńcach miesiąca. Jest to odżywka w sprayu bez spłukiwania, która bardzo ładnie wygładza włosy, zapobiega puszeniu i też fajnie je zmiękcza.



Czy wspominałam już, że moje włosy kochają olejek arganowy? Ten akurat jest z Pantene i o nim również wspominałam kiedyś w ulubieńcach miesiąca. On jest akurat do stosowania na włosy mokre. To jak on je odżywia i jakie one są miękkie po wyschnięciu, to po prostu jakiś kosmos. Włosy są po nim takie piękne jak w tych wszystkich reklamach produktów do włosów. Coś cudownego.



I kolejny olejek, tym razem z serii olejków orientalnych z Marion i ja mam akurat kokos i tamanu. Używam go zazwyczaj, gdy wyprostuję włosy, aby nadać im piękny blask i sprawić, aby nie wyglądały sucho, co często się zdarza, gdy wyprostuję włosy. Ten olejek sprawia, że wyglądają zdrowo, są sypkie, miękkie i przyjemne w dotyku, więc na wykończenie fryzury - jak najbardziej.



No i czas na moje ulubione produkty termoochronne. Mam ich trzy, wszystkie lubię tak samo i używam ich po prostu na zmianę. I są to: got2b straight on 4 days, Marion mleczko prostujące włosy oraz mgiełka termoochronna również z Marion. Btw kocham produkty do włosów z firmy Marion.
I po kolei, got2b mam już niestety na wykończeniu (ten post to chyba trochę projekt denko hahah), ale na pewno kupię go ponownie, ponieważ sprawdza się u mnie świetnie. Po pierwsze - zapach. C u d o w n y. Świeży i słodki zarazem. Coś pięknego. Tak samo jak działanie. Jego używam tylko, gdy prostuję włosy, ponieważ zauważyłam, że po nim dłużej są proste, nawet gdy na zewnątrz jest wilgotno. Więc jeśli chodzi o prostowanie, to naprawdę go uwielbiam.



Dalej mam mleczko prostujące Marion i jego również używam tylko przy prostowaniu włosów. No bo mleczko prostujące, sama nazwa mówi. Chociaż przy kręceniu też bardzo fajnie się spisuje. Również bardzo ładnie pachnie i tak samo daje długotrwały efekt prostych włosów.



Ostatnim produktem termoochronnym, który mam Wam do polecenia jest mgiełka również z firmy Marion. Naprawdę kocham ich produkty do włosów. Niby na opakowaniu pisze suszarka & prostownica, ale ja jej i tak najczęściej używam, gdy kręcę włosy. Chociaż, gdy prostuję również. Tak samo ładnie pachnie i ten zapach długo utrzymuje się na włosach. Działa również bardzo fajnie, wygładza włosy i tak samo, dobrze je chroni przed działaniem wysokiej temperatury. 



Czas na wszystkim dobrze znane suche szampony Batiste. Ja miałam już chyba wszystkie zapachy i moimi zdecydowanymi ulubieńcami są kwiatowy i wiśniowy. Chociaż ten orientalny również jest bardzo ładny. Tak naprawdę wszystkie są bardzo ładne. No i są to moje ulubione suche szampony, używam ich zawsze, gdy moje włosy nie wyglądają już za świeżo albo po prostu nie mam czasu ich umyć. Bardzo fajnie sprawdzają mi się również, gdy mam trochę oklapnięte włosy, ponieważ wystarczy lekko spryskać je u nasady i automatycznie zyskują objętość. Super sprawa, polecam każdemu.



Do utrwalenia fryzury używam najmocniejszego lakieru Wellaflex i jest to mój ulubiony lakier, ponieważ świetnie utrwala włosy i przy tym ich aż tak bardzo nie skleja, wciąż możemy je układać, przeczesać. I tylko ten lakier to potrafi (przynajmniej na moich włosach), bo wszystkie inne tylko tak chamsko sklejały włosy i potem już nic się nie dało z nimi zrobić. Ja na pewno nie zamienię już tego lakieru na żaden inny hahah. W dodatku pięknie nabłyszcza włosy no i trzyma fryzurę przez cały dzień.



I mam Wam do pokazania jeszcze trzy ostatnie produkty, które akurat są do spłukiwania, czyli maski.
Pierwsza, na pewno wszystkim dobrze znana, czyli ogromna maska z firmy Kallos. Ja mam akurat tą keratynową. I jest to naprawdę coś c u d o w n e g o. Włosy po niej są niesamowicie miękkie, sypkie, lśniące, nawilżone. Tylko nie powinno się jej używać zbyt często, ponieważ wtedy włosy się przyzwyczają i nie będzie już takiego efektu wow. Maska, tak jak wszystkie inne produkty Kallos przepięknie pachnie. W dodatku włosy po niej są prostsze, ponieważ zawiera keratynę, która wypełnia ubytki w strukturze włosa i dzięki temu wyglądają naprawdę zjawiskowo.


Kolejna maska jest z firmy Marion i jest to tak naprawdę płynna keratyna, proteiny pszenicy i kompleks nawilżający. To, co ta maska robi na moich włosach to po prostu cuda. Ale zacznijmy od tego, jak ją aplikować. Więc nakładamy ją na umyte szamponem włosy, zakładamy dołączony czepek i odczekujemy kilka minut. Potem dokładnie wszystko spłukujemy wodą i suszymy suszarką. Potem dla wzmocnienia efektu możemy włosy wyprostować. Jest to coś na zasadzie 'domowego keratynowego prostowania włosów'. Wiadomo, że efekt utrzymuje się tylko do następnego mycia, ale jest to bardzo fajne rozwiązanie, jeśli chcemy mieć bardzo gładkie proste włosy na przykład na jakąś większą uroczystość. Albo na co dzień, jak kto woli. W dodatku włosy są bardzo miękkie, w ogóle się nie puszą i wyglądają prześlicznie.
I ostatni już produkt w dzisiejszym poście, czyli Gliss Kur terapia dla włosów matowych i trudnych do ułożenia. Tą maskę poleciła mi przyjaciółka,za co jestem jej bardzo wdzięczna. Jest to bardzo szybki sposób (dosłownie minuta) na poprawienie kondycji i wyglądu swoich włosów.
Powtórzę się, jak przy każdym produkcie - włosy są lśniące, miękkie i ładnie wyglądają. Polecam.


I to tyle na dzisiaj, tak jak mówiłam, były to recenzje moich ulubionych produktów, ale jeśli chcecie pełną pielęgnację, taką 'rutynę włosową', to dajcie koniecznie znać w komentarzach.

7 komentarzy:

  1. Mgiełki z gliss kur i ten lakier do włosów bardzo lubię, odżywkę z garniera i batiste znam, a reszta to dla mnie nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maski z Kallosa są świetne, ja akurat miałam bananową i była nieziemska :D

    OdpowiedzUsuń
  3. PS Śliczna jesteś i śliczne masz włosy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Używałam jakiegoś szamponu z serii Garnier Ultra Doux i całkiem mi odpowiadał, chyba miałam też maskę z kallosa. Innych kosmetyków nie używałam.
    Pozdrawiam, mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzimy, że używamy podobnych produktów do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale piękna jesteś jejku <3
    Kocham tą maskę z Kallosa, to prawda, że robi z włosami cuda!

    OdpowiedzUsuń