sobota, 21 października 2017

HAUL ROSSMANN -49/55% | 2017


Hej!
Jak pewnie wiecie, niedawno w Rossmannie odbyły się te słynne promocje -49% na kosmetyki kolorowe (od 10 do 19 października), więc oczywiście postanowiłam również się tam wybrać i dzisiaj pokażę Wam, co sobie kupiłam.

Robiłam taki post dwa lata temu, możecie zobaczyć - link

Rok temu robiłam post o tym, co warto kupić - link, ale raczej nic się z tego nie zmieniło, dlatego postanowiłam, że w tym roku zrobię po prostu haul.

Jeśli coś z poniższych rzeczy się Wam spodoba/zaciekawi Was to dajcie koniecznie znać, a postaram się zrobić jakąś recenzję danego produktu/test na żywo.

No i nie przedłużając, przejdźmy do moich zakupów!


Na początek baza, wybrałam tą nawilżającą z Bielendy, która daje efekt rozświetlenia. Wiele osób polecało bazy właśnie z tej serii z tymi perełkami, więc stwierdziłam, że czemu by nie spróbować. Na razie używałam jej tylko na ręce, ale muszę przyznać, że faktycznie widać to rozświetlenie, dlatego już nie mogę się doczekać, aż użyję jej na twarzy.




Przejdźmy do podkładu, tym razem zdecydowałam się na Maybelline Fit 
Me. Chciałam go przetestować już od jakiegoś czasu, ale na razie mam kilka innych, więc cały czas odwlekałam jego zakup, jednak w końcu stwierdziłam, że skoro jest promocja i skoro już od tak dawna go chcę, to czemu nie. Użyłam go dopiero dwa razy, ale jak na razie jestem bardzo zadowolona, coś czuję, że to może być mój nowy ulubiony podkład. Ale więcej o nim będzie raczej w ulubieńcach.



Ostatnio w Rossmanach pojawił się bardzo popularny za granicą korektor Maybelline Anti-Age. Chciałam go przetestować już od dłuższego czasu, ale było bardzo ciężko z jego dostępnością. No ale w końcu go dorwałam, więc jestem szczęśliwa. Użyłam go dopiero raz, ale już mogę powiedzieć, że mi się podoba. Ma niesamowite krycie, co w przypadku moich ogromnych cieni pod oczami jest bardzo ważne, nie roluje się, nie schodzi szybko. Jak na razie jestem na tak.



Tak jak już Wam wspominałam na snapie, chciałam sobie kupić puder Wibo Fixing Powder, ponieważ mi się kończy, a go naprawdę uwielbiam. No ale niestety go nie było, więc wzięłam ten ryżowy z Wibo, który w sumie też się znajdował na mojej liście. Myślałam również nad bananowym, ale on też już był wyprzedany.
Co mogę o nim powiedzieć, to na pewno to, że pięknie pachnie, kocham zapach pudrów i ogólnie kosmetyków, dobrze matuje na długi czas, no i zapowiada się naprawdę bardzo fajnie.


Kolejna rzecz to rozświetlacz z Lovely Silver. Mam również ten Gold i on jest moim wielkim ulubieńcem od chyba dwóch lat, więc stwierdziłam, że teraz czas wypróbować drugi odcień. Szczególnie że zbliża się zima i w tym okresie lepiej będzie wyglądał rozświetlacz właśnie w chłodnej tonacji. Co mogę o nim powiedzieć, to to, że daje przepiękną srebrną taflę, posiada drobinki, ale na skórze są one zupełnie niewidoczne, no i po prostu jest przepiękny.



Skusiłam się również na nowość od Wibo, czyli sypki rozświetlacz w (uwaga) różowym kolorze. Ale spokojnie, po roztarciu wcale nie jest taki różowy, ma tylko taką delikatną poświatę, a sam w sobie jest bardziej srebrzysty. Jeszcze go nie używałam, ale zapowiada się naprawdę bardzo fajnie. Niektórzy twierdzą, że ma w sobie dużo brokatu, to prawda, ale nie bójcie się, bo gdy się go dobrze rozpracuje tworzy piękną taflę.




Następna rzecz to moja nowa wielka miłość, czyli pomada do brwi z Wibo. 
Już kiedyś zastanawiałam się nad jej
kupnem, ale trochę obawiałam się kolorów, jednak zaryzykowałam i absolutnie nie żałuję. Tylko w moim przypadku nie mogę tak bardzo dokładnie wypełniać brwi, bo wygląda to trochę sztucznie biorąc pod uwagę to, że swoje mam dosyć gęste i długie. Wiecie o co chodzi. Ale ogólnie jest to genialny produkt, naprawdę.



Kupiłam sobie również tusz do rzęs Max Factor 2000 Calorie. Jest on dosyć popularny, ale ja sama go nigdy nie miałam. Posiada on zwykłą szczoteczkę. Mi to w sumie nie robi różnicy, sprawdzają się u mnie i te silikonowe, i te zwykłe. Jeszcze go nie używałam, bo wiadomo nowe tusze zawsze dosyć rzadkie, ale gdy tylko go wypróbuję na pewno dam Wam znać czy to na snapie (gadany: olamyfashion) czy w ulubieńcach.



Kolejny tusz, który kupiłam to Lovely Pump Up, czyli ten słynny tani żółty tusz. Miałam go już kiedyś, ale postanowiłam, że do niego wrócę, ponieważ ma małą szczoteczkę, która świetnie nadaje się do dolnych rzęs.


Do oczu kupiłam również odżywkę/serum/bazę z Eveline. O niej też było kiedyś głośno, więc postanowiłam sprawdzić, na czym polega jej fenomen i po prostu ją wypróbować. Na razie nałożyłam ją dwa razy pod tusz jako bazę i raz po wieczornej pielęgnacji jako odżywkę. Wiadomo, że będę musiała trochę poczekać na jakieś efekty, ale jestem ich bardzo ciekawa.


Następnie moja kolejna miłość, czyli lip kit Lovely K-lips w kolorze Neutral Beauty. Ja naprawdę nie wiem, czemu kiedyś byłam tak negatywnie do nich nastawiona, wydawało mi się, że od razu schodzą i wyglądają brzydko na ustach, ale teraz mogę stwierdzić, że totalnie się myliłam. Może nie są jakieś nie wiadomo jak super trwałe, ale na pewno nie schodzą tak od razu. W dodatku kolor Neutral Beauty jest jednym z piękniejszych kolorów nude, które posiadam w swojej kolekcji. 

Mam również konturówkę z Miss Sporty Mini-me lip liner w odcieniu Toffee. Jest to również piękny kolor nude, a wiadomo, że konturówek nigdy za wiele, szczególnie, że na promocji kosztowała około cztery złote (?).




Następny jest błyszczyk z Wibo Spicy w numerze 10. O mój Boże, on jest taki piękny. Ma mnóstwo różowych holograficznych drobinek, które przepięknie odbijają światło, powiększając przy tym usta. Ten efekt jest naprawdę niesamowity. Polecam, jeśli lubicie błyszczeć.



Kupiłam również coś, co zawsze biorę na tych promocjach, czyli top coat Sally Hansen Insta-Dri. Jest to najlepszy top coat, jaki miałam i teraz jedyny, jakiego używam. Po jego nałożeniu paznokcie schną dosłownie w dwie minuty albo nawet krócej i on maksymalnie przedłuża trwałość lakieru. Jego jedyny minus jest taki, że szybko gęstnieje, więc nigdy nie zużywam całego opakowania, a i tak muszę kupować nowe co pół roku, kiedy są promocje.



Jeśli jesteście ze mną od jakiegoś czasu, to pewnie wiecie, że mam obsesję na punkcie waniliowych rzeczy, więc kupiłam sobie moją dawną wielką miłość, czyli masełko waniliowe z Nivea. Jest to już moje trzecie opakowanie, używam go dosłownie cały czas. To pachnie tak pięknie, że mogłabym to wąchać cały dzień hahah. W dodatku świetnie nawilża usta, ja często nakładam sobie grubą warstwę tego produktu przed pójściem spać i rano się budzę z mięciutkimi odnowionymi ustami, więc polecam serdecznie.


Ostatnia rzecz również jest jedną z tych, których nigdy nie może u mnie zabraknąć, a mianowicie jest to pomadka z Alterry, o której pisałam Wam w poprzednim poście, że używam jej na brwi i rzęsy. Do ust oczywiście też, ale bardziej skupiam się jednak na tamtych poprzednich, ponieważ produkt ten zawiera olejek rycynowy, który przyspiesza wzrost włosa.



To już wszystkie moje zakupy, dajcie znać, co Wy sobie kupiliście i widzimy się już niedługo, buziak!



____________________

Instagram: klik
Twitter: klik
Snap: olkaaaaxdd
Snap gadany: olamyfashion

7 komentarzy:

  1. Ta baza rozświetlająca jest CUDOWNA !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wszystkie rzeczy znam :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/10/hello-autumn.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłam ten sam odcien pomady co Ty i ten sam kolor pomadki kylie :P piękny, prawda? ;)
    Również miałam wcześniej tusz z lovely i sprawdzał mi się genialnie. Tak, jak napisałaś- (zwłaszcza) świetnie nadaje się to tuszowania dolnych rzęs. Pozdrawiam!

    Zapraszam na naszego bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wzięłam puder ,,stay mate'' z Rimmela, bo z Wibo żadnych nie było :P. Też kupiłam ostatnią pomadkę i lip kit, tylko w kolorze ,,pink poison'' ;) Ciekawe jak ten różowy rozświetlacz będzie wyglądał ;).
    https://modoemi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda bardzo ładnie, nie jest aż taki różowy jak w opakowaniu :D może zrobię kiedyś jakąś zbiorową recenzję i tam go pokażę :)

      Usuń